Powroty z gór bywają trudne.
Nieświeże, miejskie powietrze. Pogoń, hałas sprawiają, że długo dochodzę do siebie, zanim wejdę ponownie w miejski tryb życia.
Czego dowiedziałam się o sobie tym razem?
Kocham samotność wędrowca i te wszystkie chwile bycia z myślami, emocjami i głosami, które ciągle powtarzają: "chyba Cię pogrzało! dalej nie idę!".
W tej samotności nigdy nie jestem sama, ponieważ...
Mam w sobie wewnętrznego Introwertyka, który uaktywnia się tylko na szlaku.
Mam w sobie wewnętrznego Egoistę, który liczy się co najwyżej ze sobą... i to nie zawsze.
Mam w sobie wewnętrznego Antyspołecznika, który wychodząc w góry zapomina o tych wszystkich: "jak się czujesz? czy Ci to odpowiada? co o tym myślisz?"
Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że jest mi z tą Bandą niezwykle dobrze i nie mam zamiaru ich zmieniać!
Bliżej nieba...
Widok z Bacówki pod Bereśnikiem...
niebiańskie miejsce,
z fantastycznymi ludźmi i bardzo smacznym jedzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz