Kiedy okazało się, że z pracowitego weekendu w Krakowie, robi się weekend bez pracy, bo Ci którzy mieli pojawić się na zajęciach, jednak zrezygnowali, wiedziałam, że czas ruszyć do zadawania pytań.
Jaką magię zmiany mogę wykreować na tym wyjeździe?
i
Co tutaj mogę zostawić, co mi już nie pracuje
i czemu warto powiedzieć PA PA?
Były dwoma z wielu pytań, jakie zadałam.
Sobotę poświęciłam dla siebie i swojego Ciała oddając się w ręce masażystki.
Kiedy masaż głowy zaczyna się od pytania, czy jestem mężatką, wiem, że dostanę nie tylko zwykłe oranie mięśni, ale coś znacznie... znacznie... znacznie większego!
"Ty jesteś Princessa, teraz nałożę Ci koronę na głowę
i nie waż się nigdy jej zdejmować."
Takie słowa padły na samym początku masażu...
Ilość uhonorowania, uszanowania i komplementów, jakie dostałam ja i mojej Ciało, sprawiły, że łzy same leciały mi z oczu, a Ci którzy mnie znają, wiedzą, że to absolutna rzadkość, żeby doprowadzić mnie masażem do łez.
Choć wyjazd do Krakowa miał być w celach zarobkowych, to otrzymałam od niego milion kroć więcej, niż poprosiłam i wracając dziś do domu, czułam się jak Królowa, którą przed chwilą ktoś ukoronował...
Uczucie nie do opisania... a siedząc w busie za każdym razem, gdy się zgarbiłam powtarzałam sobie w głowie:
"Ej Mała, bo Ci korona zaraz spadnie! Duma na twarz, biust do przodu, nosek lekko zadarty i do boju!"
www.pixabay.com |
Kraków... Ty to wiesz, jaką ja mam do Ciebie słabość!
Już się nie mogę doczekać następnego spotkania! <3
Pani Tatiano, Masażystko... nie umiem opisać mojej wdzięczności za to, co od Pani otrzymałam <3
Ciało... przepraszam Cię, że ja wciąż się uczę mówić Ci to, co usłyszałeś na masażu <3
Dziękuję, że ze mną jesteś... na dobre i na złe, choć wiem, że czasem moja wdzięczność dla Ciebie jest żadna... dziękuję!
Babciu... dziękuję... Ty wiesz za co <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz