Ostatnio dotarło do mnie coś, co mnie nieźle ubawiło.
A mianowicie uświadomiłam sobie, że od momentu ukończenia przedszkola, ja się właściwie nie przestałam uczyć.
Non stop inwestuję w różne szkolenia, warsztaty, kursy i non stop mam wrażenie, że muszę zaliczyć jakiś egzamin.
Jedne prostsze, inne trudniejsze.
Na jednych wchodzi wykładowca i podaje nam odpowiedzi, na innych poziom oprawy przypomina bardziej maturę, aniżeli egzamin na zwykłym kursie (dla zwykłych księgowych!), a zielone sukno, którym obłożony jest suto zastawiony kanapeczkami stół, sprawia, że zastanawiasz się, czy aby miejsce, w którym jesteś, nie jest jakimś miejscem z lat 70-tych.
No ale nic... zapisałeś się, to i egzamin zdać pragniesz!
A przy okazji tych wszystkich egzaminów dociera do mnie, jak wiele osądów ludzie mają na temat tych, którzy wciąż się czegoś uczą.
Właściwie ja siebie też za to czasem osądzam, bo z boku wygląda to jak kompletny brak zdecydowania i pomysłu na siebie... ale...
Ok... STOP!!!!!
A może w tej irracjonalności wyborów jest metoda?
A może moje wybory wiedzą o mnie,
o tym, co jest możliwe dużo więcej,
niż ja sama o sobie wiem?
A może to tylko mój racjonalny mózg musi widzieć
we wszystkim połączenie i sens,
a cała reszta mnie ma to gdzieś?
www.pixabay.com |
To jest niesamowite, jak bardzo bycie racjonalnym, poukładanym i z konkretnym planem na życie jest wciąż jedynym, słusznym życiem, które powinieneś wybierać.
Serio???!!!
Powiem Wam szczerze, że nawet jak to piszę, mam ochotę wstać, tupnąć nogą i wrzasnąć: "Irracjonalność włącz!".
Nigdy nie byłam racjonalna, nie jestem i spraw Panie, abym nigdy się taka nie stała.
A wiecie dlaczego?
A dlatego, że najlepsze decyzje, jakie w życiu podjęłam, były pełne wariactwa, przy kompletnym braku planów i racjonalności.
Nigdy nie byłam racjonalna, nie jestem i spraw Panie, abym nigdy się taka nie stała.
Irracjonalność włącz!
A jak komuś to nie pasuje, usuń mnie ze znajomych... bye, bye!