Na murkach Polaków rozmowy... cz. II
"... jest takie ciemne miejsce... ale ja się tam nie wybieram..." |
Nie ma chyba osoby na tym świecie, która nie miałaby swojej otchłani.
Takiego miejsca własnego bagienka, ze swoimi smrodami i wszystkim, co tak doskonale zna od lat.
Bagienka, które zasysa nie wiadomo kiedy i które wciąga w tak szybkim tempie, że zanim się obejrzysz, a już jesteś w samym jego centrum.
I problem chyba nie polega nawet na tym, że sami sobie to bagno stworzyliśmy przy (nie)wielkiej pomocy innych... życzliwych, ale że my wciąż chodzimy tam na spacer!
I chciałoby się teraz wrzasnąć niecenzuralne słowo na "K"... i dorzucić
"Co kocham w osądzaniu siebie?"
"Co kocham w myśleniu, że życie to jedna wielka katastrofa...
a już w szczególności moje życie?"
Nie wiem, kto mi to zrobił, ale dorwę go i nogi z d... powyrywam...
Ja już dorwałam i wiecie co?
Jednak lubię mieć dwie, sprawne nogi!
"Bo jakby było wiedzieć, że największe piekło,
tworzymy sobie sami?"
Nie - straszne dzieciństwo, nie - straszny szef, nie - okrutny los, ale my sami.
Tak, lubię swoje nogi!
Oszczędzę je tym razem, a siebie zabiorę na długi spacer i poważną rozmowę.
"Co takiego kocham w swoim bagnie, które wybieram?"
"Jak będzie wyglądało moje życie za 5, 10 lat,
kiedy znowu je wybiorę?"
"Jak będzie wyglądało moje życie za 5, 10 lat,
kiedy mu tylko pomacham i powiem:
<Nie, tym razem Cię nie odwiedzę!