To mój trzeci dzień w Warszawie, a ja już mam ochotę wiać!
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz... jak ja u licha spędziłam tutaj 29 lat życia i nie oszalałam??!!
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz... jak ja u licha spędziłam tutaj 29 lat życia i nie oszalałam??!!
Wystarczyło mi siedem miesięcy na irlandzkim zadupiu, siedem miesięcy w odległości 5 km od najbliższej wsi (18 km od miasteczka), siedem miesięcy bez samochodu, co ograniczało możliwości przemieszczania się...
Wystarczyło mi siedem miesięcy... i zaledwie jedna doba w mieście, żeby wiedzieć, że ten pęd nie jest dla mnie.
Choć większość tych dni spędziłam w domu, to nabieram swoistego lęku przed jego opuszczeniem.
Serio!
Jak sobie pomyślę, że mam iść do centrum miasta, to mam centrofobię!
Siedem miesięcy idealnie czystego powietrza, nieba pełnego gwiazd, zieleni, drzew i irlandzkich wróżek, i wracasz do cywilizacji jak zombi.
I to uczucie nieodnajdywania się, które miałam po Australii, jest niczym w porównaniu z tym, co czuję obecnie i nadziwić się nie mogę, jak łatwo człowiek może przyzwyczaić się do pędu, do dziczy, do biegania i do miejskiego smrodu!
Siedem miesięcy i wracasz tak odmieniony, że wiesz, że tutaj jest tylko Twoje ciało, a serce i dusza są tysiące kilometrów stąd.
I gdziekolwiek bym nie wyjechała, to własnie tam zostanie kolejny kawałek mojego serca, a to poczucie warszawskiej pustki zwiększy się do tego stopnia, że słowo DOM już nigdy nie będzie dotyczyło tego, co nad Wisłą...
Sześć tygodni w Australii, siedem miesięcy w Irlandii... i centrofobia gotowa!
Warszawo, bądź dzielna!
Dasz sobie radę beze mnie, bo ja bez Ciebie radzę sobie świetnie.
I pomyśleć, że ja tu mieszkanie chciałam kupować?!
Opatrzności, Bogowie i Boginie... dziękuję, że mnie wtedy zwolniono z pracy i moja zdolność kredytowa w ciągu sekundy spadła do zera.
Dziękuję, to najlepsza rzecz, jaką mogłam wtedy otrzymać :*
Warszawo, żegnaj na zawsze!
Dasz sobie radę beze mnie, bo ja bez Ciebie radzę sobie świetnie.
I pomyśleć, że ja tu mieszkanie chciałam kupować?!
Opatrzności, Bogowie i Boginie... dziękuję, że mnie wtedy zwolniono z pracy i moja zdolność kredytowa w ciągu sekundy spadła do zera.
Dziękuję, to najlepsza rzecz, jaką mogłam wtedy otrzymać :*
Warszawo, żegnaj na zawsze!
Kiedyś Twoja, dziś zupełnie obca
N.
N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz