Ostatnimi czasy moim ulubionym zdaniem jest: "niech się dzieje".
Zdanie to właściwie nie wyraża niczego szczególnego, ani nie odzwierciedla żadnej wyrazistej emocji. Co więcej ma tendencję do wywoływania ciszy w rozmowie, bo niby co po nim mądrego można by dodać. Ucina wszelkie filozofowanie i momentami irytuje nawet mnie samą (domyślam się, że mojego słuchacza również).
Ale... jest jedno ważne "ale". Szczerze zaczynam wierzyć w te słowa i świadomie ucinać swoje własne (czasem też cudze, wybaczcie!) fantazje, plany i wyobrażenia na temat moich wyborów, decyzji, bo u licha nie widzę w nich żadnego sensu.
Dlatego "niech się dzieje!" jest moją odpowiedzią na wszystko, co robię, co wybrałam i wybiorę, i co zsyła mi los.
Dlatego "niech się dzieje!" jest moją odpowiedzią na wszystko, co robię, co wybrałam i wybiorę, i co zsyła mi los.
Niech się dzieje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz