Wczoraj znajoma przesłała mi dwuminutowe nagranie.
Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek i cokolwiek będzie mnie w stanie tak mocno pochłonąć, że stracę poczucie czasu i ochotę na sen.
Oglądałam to 200, a może 400 razy kompletnie zahipnotyzowana słowami Bruca.
Co w nim takiego wyjątkowego?
Był miłością mojego dzieciństwa. Kiedy poproszono nas o przyniesienie na zajęcia z tańca zdjęć ciał, które podobają się nam, ciało Bruca Lee było jednym z pierwszych, które przyszło mi do głowy... tuż za ciałami zwierząt, które są dla mnie absolutną perfekcyjną pięknością (spójrz na biegające dzikie koty - perfekcja w każdym centymetrze!).
To krótkie nagranie coś we mnie otworzyło. Jeszcze nie wiem co, ale dziś rano szłam warszawskim chodnikiem jakby odmieniona i zaczarowana.
Powróciła fascynacja sztukami walki. Taneczne ruchy zamieniam na ciosy. A czas pauzy odczuwam jako gotowość do walki. I naprawdę nie potrafię opisać słowami tego, co czuje moje ciało, kiedy słyszy słowa: Empty your mind, Be formless, shapeless, Like water.
Bądź jak woda... z pozoru uległa, ale drążąca skałę. Z pozoru nijaka, ale mocą powodzi zniszczy hektary miast, pól i lasów.
Be water my friend! [Bądź jak woda mój przyjacielu!]
Empty your mind
Be formless, shapeless
Like water
[Oczyść swój umysł,
Nie przyjmuj form, kształtów
Bądź jak woda]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz