Kiedy w moim otoczeniu Rzeczy Martwe robią kolejnego psikusa, od razu wiem, że chcą mi coś podpowiedzieć.
Można by się śmiać z tego, co piszę, ALE dla mnie od lat w Rzeczach Martwych jest dużo więcej życia niż w nie jednym Człowieku.
Po raz pierwszy o ich magii usłyszałam w trakcie kursu hawajskiego masażu Lomi Lomi Nui i zdanie: "Jeśli chcesz zabrać kamyczek z plaży, spytaj się Go, czy chce z Tobą iść!" pamiętam do dziś, choć było to lata temu.
Robimy wczoraj z moją cudną M. sesję BARS® i nagle moja szafka na buty postanowiła w tym uczestniczyć i otwiera się z takim przytupem i półobrotem, że trudno jej było nie zauważyć.
W mojej głowie natychmiast powstało pytanie:
"Jakie drzwi chcą być otwarte, a my je wciąż zamykamy?"
Na drugi dzień biorę się za sprzątanie, a że szczerze lubię to robić, więc kiedy 30 minut nie mogę znaleźć puchatej nakładki na mopa, zaczynam być na serio wściekła i myśleć: "To jakaś paranoja! Ja chcę sprzątać teraz, tu, natychmiast! Aaaaaaaa!"
Chwilę ochłonęłam i zaryzykowałam pytanie:
Co jest w tym ku**** dobrego,
czego ja jeszcze nie widzę,
że nie mogę dokończyć sprzątania mego?"
Przeszłam jeszcze raz wszystkie zakamarki mieszkania mego, nawet do Rodziców zadzwoniłam z pytaniem, czy aby nie świsnęli mi tej nakładki i w głowie nagle pojawiło się pytanie:
Gdzie jeszcze niepotrzebnie sprzątam,
a tam jest już dawno... posprzątane?
www.pixabay.com |
Dla mnie Rzeczy Martwe nie są... MARTWE!
Dla mnie Rzeczy Martwe to cudni Przyjaciele, Podpowiadacze i Nakierowywacze na magię życia mego.
Więc kiedy Ci się coś psuje... gdy otworzy niespodziewanie, zamiast wściekać się, proszę Cię... zadaj do tego jakieś... PYTANIE <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz