Kiedy pierwszy raz usłyszałam o "Królestwie Nas" na jednej z klas Access Consciousness, byłam szczerze oczarowana.
Wielki minus, że o tym pisze się w ich książkach rzadko, a mówi się dopiero na drugim czy nawet trzecim etapie szkoleń, ale jak się głębiej nad tym zastanowię, ma to ukryty sens.
Różnica w kreowaniu życia z Królestwa Mnie vs Królestwa Nas jest kolosalna.
To drugie to myślenie jedynie o czubku własnego nosa z założeniem, że JA i MOJE liczy się najbardziej, podczas gdy to pierwsze zaprasza do energii kreacji... każdego.
I teraz przykład: kiedy jestem z kimś w związku często pytam: "Czy jak zrobię XYZ to, to NAM więcej wykreuje czy mniej?", gdzie NAM oznacza mnie, partnera i jeśli partner ma dzieci, to również do tej szufladki zaliczam dzieci jego... gdyby była była żona, też zostanie... zaliczona ;)
I teraz cały problem polega na tym, co absolutnie uzasadnia, dlaczego nie mówi się o tym na Klasie BARS® , ale na wyższych klasach, że jeśli nie jesteś jeszcze biegły w odróżnianiu, co jest lekkością, za czym warto iść, a co ciężarem, to niestety zaczniesz wtedy słuchać... głowy!
Głowa Ci powie: tego nie wolno Ci zrobić, bo zranisz innych, a w energii będzie kompletnie coś innego - tak, to wymaga wprawy i ogromnego zaufania do siebie!
Dokładnie tym, że jeśli zadaję pytanie, nie zapominam o tym, że jestem z tym wszystkim, co dookoła mnie, połączona, ale nie w sensie negatywnym, ale takim, że jeśli ja zrobię XYZ, ktoś obok mnie lub tysiące kilometrów ode mnie skorzysta z tej energii i przestrzeni, którą dzięki temu stworzę.
Dla mnie Królestwo NAS to od momentu świrusa jakaś podstawa kreacji... czy jeśli umieszczę to zdjęcie na FB, to prócz mnie, ktoś na tym skorzysta?
Nie!
To, że nie wszystko, co nas otacza, zaprasza mnie do strachu, nie oznacza, że mój świat nie może zaprosić twojego świata i w tej przestrzeni nie może zadziać się... MAGIA.
A może właśnie... może!
Jaką magią możesz być dla mnie?
Jaką magią ja mogę być dla Ciebie?
Królestwo NAS... zamiast czubka własnego nosa <3
Królestwo NAS... by wciąż pamiętać, że nie jesteśmy w tym wszystkim.... SAMI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz